𝐌𝐚𝐫𝐜𝐨𝐯𝐢𝐚 𝐌𝐚𝐫𝐤𝐢 – Oskar Przysucha 1:2 (1:1)
Trener Łukasz Stasiuk:
„DEJA VU”
„Oskar Przysucha przyjechał do Marek by walczyć o piłkarskie życie i było to widać przez cały mecz. My z kolei gramy o honor oraz odbudowanie zaufania kibiców i sympatyków Marcovii.
W tygodniu poprzedzającym sobotnie spotkanie trenowaliśmy bardzo solidnie i było to widać w pierwszej połowie. Nasza indolencja strzelecka niestety nie pozwoliła na zamknięcie rywalizacji w pierwszych 45-minutach. Mieliśmy swoje problemy tuż przed rozpoczęciem meczu ponieważ kontuzja Kacpra Klinickiego zmusiła nas do przestawienia formacji obronnej. Pierwsza połowa, podobnie jak w poprzednich kilku meczach, była bardzo dobra i kluczowa dla losów spotkania.
Objęliśmy prowadzenie za sprawą Jakuba Szczepockiego, który zdobył upragnioną dla nas bramkę po przytomnym odbiorze i minięciu aż trzech rywali. Dogodnych okazji mieliśmy jednak więcej – zarówno przed bramką Kuby jak i po jej zdobyciu. Strzał Pawła Żmudy o centymetry minął bramkę a sytuacja sam na sam Szczepockiego na 18 metrze również nie kończy się golem, podobnie jak dobitka Piotrka Cudnego. Po rzucie rożnym Grzesiek Kalisiak uderzył głową minimalnie obok bramki a przy kolejnym dośrodkowaniu nieznacznie pomylił się Michał Boczoń. Bardzo dobrze dysponowany bramkarz gości poradził sobie z kolei z dobrym strzałem Jakuba Szczepockiego i w sytuacji sam na sam z Piotrkiem Cudnym. Golkiper Oskara swoimi interwencjami zasłużył w moim odczuciu na miano bohatera naszej rywalizacji.
W pierwszej połowie mecz powinien być zamknięty kilkoma bramkami i za to mam ogromny żal do zawodników bo jest to sytuacja, która wpływa na wynik sportowy całego zespołu. Oskar w pierwszych 45-ciu minutach niespecjalnie nam zagroził. Jeden celny strzał w ostatniej właściwie sekundzie pierwszej połowy zakończył się jednak fantastycznym golem. Bramka z cyklu stadiony świata zdobyta przewrotką ich dobrze dysponowanego napastnika podała tlen drużynie przeciwnej na drugą połowę.
Ta sytuacja była kluczowa bo przeciwnicy w drugiej odsłonie dążyli do wywiezienia z Marek kompletu punktów. Po zmianie stron niestety brakuje jakości i narasta zmęczenie grając w koszmarnym upale. Robimy wymuszone zmiany, które niestety nie wpływają na wynik zawodów ponieważ zmiennicy nie wnoszą tyle jakości jak to bywało w poprzednich spotkaniach. Fatalny błąd źle dysponowanego Bartka Laskowskiego jest początkiem straconej bramki bo miękka wrzutka w pole karne zakończyła się celną główką napastnika z Przysuchy. W tej sytuacji nie została odbudowana nasza formacja obronna.
Druga połowa to w zasadzie jedyny strzał Piotrka Cudnego z 25 metrów i niestety ostatecznie przegrywamy razem w niezrozumiały dla mnie sposób. W drugiej odsłonie zmiennicy powinni pomóc bardziej swojemu zespołowi.
Zapraszam kibiców na nasz wyjazdowy mecz do Raszyna w poniedziałek 17 czerwca na godz 19:00.”