Remisem 3:3 zakończyło się domowe spotkanie Marcovii z Escolą Varsovia. W 90 minucie nasz zespół prowadził 3:2, ale w ostatniej akcji meczu goście wyrównali po pewnym wykorzystaniu rzutu karnego.
Zanim kibice zdążyli się wygodnie rozsiąść na trybunach Marcovia po dwóch szybkich „gongach” przegrywała 0:2… Na szczęście błyskawicznie kontaktową bramkę zdobył Artur Rawa. Od tego momentu podopieczni Grzegorza Siedleckiego osiągnęli wyraźną przewagę, której niestety nie potrafili udokumentować zdobyciem kolejnych goli.
Bliscy wpisania się na listę strzelców byli wspominany Rawa, Bartosz Osoliński oraz Sebastian Szerszeń. Na nasze nieszczęście piłka nie chciała jednak znaleźć drogi do siatki.
Sztuka ta udała się dopiero aktywnemu Igorowi Rucińskiemu. Po jego mocnym uderzeniu z lewej nogi golkiper gości nie miał nic do powiedzenia. W 90 minucie stadion w Markach eksplodował z radości po celnej główce Artura Rawy. Wówczas chyba nikt nie przypuszczał, że Marcovia wypuści z rąk komplet punktów. Niestety w ostatniej akcji meczu sędzia podyktował rzut karny po zagraniu ręką przez Kacpra Bystrosa. Tak doskonała okazja nie została zmarnowana i Escola mogła cieszyć się z wywalczonego rzutem na taśmę punktu.
Szkoda tak pechowej straty dwóch punktów, ale po niezbyt udanym początku trzeba szanować jedno oczko, które może mieć duże znaczenie w końcowym rozrachunku.
Brawo dla naszych zawodników za walkę oraz zaangażowanie do końcowego gwizdka. Pamiętajmy, że każdy sukces rodzi się w bólu.