Remisem 1:1 (0:0) zakończyło się wyjazdowe spotkanie Marcovii z Sokołem Serock. Bramkę dla naszej drużyny zdobył w 67 minucie Mateusz Argasiński. Niestety gospodarze zdołali doprowadzić do wyrównania na 7 minut przed zakończeniem meczu. Bramkę na wagę remisu zdobył Oliwier Tetkowski.
Sobotnie spotkanie nie było najlepsze w wykonaniu podopiecznych Bartłomieja Walewskiego. Jednak mimo słabszej dyspozycji stworzyli oni ponownie taką ilość klarownych sytuacji, która powinna pozwolić na spokojny powrót z kompletem punktów. W pierwszej połowie dwukrotnie znaleziona została droga do bramki, ale na nasze nieszczęście zarówno Filip Bućko jak i Kacper Grabowicz zostali złapani w pułapkę ofsajdową. Oprócz tego gospodarze dwukrotnie wybijali piłkę z linii bramkowej. Najlepszą jednak okazję do zdobycia bramki zmarnował Milan Bazler. Młody pomocnik Marcovii znalazł się w polu karnym Sokoła ale z kilku metrów przeniósł piłkę wysoko nad poprzeczką.
Na pierwsze trafienie trzeba było czekać do 67 minuty. Wówczas przed polem karnym faulowany był Roman Zhuk. Do wykonywania rzutu wolnego podszedł Mateusz Argasiński ale jego strzał zatrzymał się na ustawionym z zawodników gospodarzy murze. Na szczęście piłka ponownie trafiła pod nogi naszego kapitana, który tym razem popisał się kapitalnym uderzeniem niedającym żadnych szans miejscowemu golkiperowi. Chwilę później miała jak się później okazało kluczowa dla przebiegu całego spotkania akcja. Filip Bućko naciskając defensorów Sokoła przechwycił piłkę w obrębie koła środkowego i pognał z nią prosto na osamotnionego bramkarza. Niestety popularny „Fifi” będąc oko w oko z Szymonem Balcerzakiem posłał futbolówkę daleko obok bramki. W tym momencie na trybunach pojawiło się pytanie – czy niewykorzystane sytuacje wkrótce się nie zemszczą. Na domiar złego kolejne akcje Marcovii również mogły zakończyć się powodzeniem gdyby nie brak koncentracji przy ostatnim podaniu. Niestety w 83 minucie stało się to o czym dyskutowali sympatycy naszej drużyny – bramkę wyrównującą po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zdobył Oliwier Tetkowski. Kompletnie niepilnowany obrońca gospodarzy nie miał najmniejszego problemu z pokonaniem rozpaczliwie interweniującego Sebastiana Kosiorowskiego. Więcej bramek w Jadwisinie już nie padło i obydwa zespoły ostatecznie podzieliły się punktami.
Było to niestety kolejne spotkanie, w którym zawiodła skuteczność. Ciężko już nawet w jakikolwiek sposób opisać brak szczęścia, który towarzyszy naszej drużynie w trwającym sezonie. W każdym spotkaniu widzimy ambitnie walczących zawodników, stwarzających dużą ilość bramkowych sytuacji i biegających od pierwszej do ostatniej minuty. Niestety nie przekłada się to na oczekiwaną zdobycz punktową. Wprawdzie w Jadwisinie zainkasowany został jeden punkt, ale celem była pełna pula.
Drużyna Bartłomieja Walewskiego zasługuje na jeszcze większy kredyt zaufania. Dajmy naszym zawodnikom czas i wsparcie, którego w trwającej niemocy bardzo potrzebują. Każdy z nich daje z siebie maksimum możliwości, ale nadal brakuje odrobiny szczęścia i zachowania zimnej krwi w kluczowych momentach. Sytuacji nie ułatwiają kontuzje dwóch kluczowych graczy – Kamila Żmudy i Piotra Cudnego. My jesteśmy pewni, że punkty w końcu przyjdą, ale do ich zdobycia potrzeba również takiego jak dotychczas wsparcia kibiców.
W kolejnym meczu ligowym Marcovia zmierzy się w Markach z Józefovią Józefów. Wcześniej jednak nasz zespół powalczy z KTS Weszło o awans do półfinału okręgowego Pucharu Polski.
Sokół Serock – Marcovia Marki 1:1 (0:0)
Bramka: Mateusz Argasiński 67′
Żółte kartki: Michał Durajczyk, Michał Boczoń, Milan Bazler
Skład Marcovii: Sebastian Kosiorowski – Szymon Zelmański (46′ Sebastian Duczek), Mateusz Argasiński (C), Michał Boczoń, Bartosz Laskowski (58′ Grzegorz Kalisiak), Kacper Klinicki – Patryk Kultys, Michał Durajczyk (58′ Roman Zhuk), Filip Bućko, Milan Bazler, Kacper Grabowicz (71′ Kacper Nastałek)
Trenerzy: Bartłomiej Walewski, Patryk Żuber (asystent), Marek Plichta (trener bramkarzy)
Fot. Archiwum Sportowe WWL